Z racji zapowiadanej pięknej pogody w trakcie ostatniego weekendu lata, postanowiliśmy wykorzystać ten czas i wybrać się w okolice Beskidu Żywieckiego.
Naszą trasę rozpoczęliśmy na parkingu w okolicy Ślepej Doliny. Nie podążaliśmy jednak wzdłuż przebiegającego nieopodal zielonego szlaku, a poszliśmy zgodnie z uzyskanymi wcześniej zaleceniami do końca asfaltowej drogi przy ul. Ślepej Doliny, a następnie wzdłuż czerwonych znaków na kamieniach, które zaprowadziły nas do Stadniny Koni Huculskich „Fero”. Stadnina specjalizuje się w organizowaniu biesiad z ogniskiem, grillem i jazdą konną, także przygotowuje rajdy konne oraz prowadzi naukę jazdy w siodle. My, a konkretnie Hania, skorzystała z tej ostatniej opcji i spędziła trochę czasu w siodle „Lucy”. Konie huculskie stanowią rasę konia domowego, pochodzącą od tarpana. Są to konie górskie, mogące bez problemów przenosić ciężkie ładunki po górskich ścieżkach. Stąd też wynika fakt zlokalizowania stadniny w takim terenie (około 15 minut wędrówki w górę od końca drogi asfaltowej).
Po zakończonej lekcji jazdy ruszyliśmy w dalszą wędrówkę – szliśmy wzdłuż nieistniejącego od wielu lat czerwonego szlaku, by w końcu dotrzeć do szlaku zielonego w okolicy Polany Buczynki – tam zrobiliśmy sobie przystanek. Kolejka, która biegnie w pobliżu szlaku zielonego („Jontek Express”), w trakcie naszej wizyty w Beskidach nie pracowała.
O ile podejście dawnym czerwonym szlakiem było dosyć wymagające, o tyle dalsza część naszej wycieczki wzdłuż zielonego, a następnie zielono-żółtego szlaku była bardzo przyjemna. Ostatnia część wędrówki przebiegała głównie wśród gęstego, iglastego lasu.
Prócz szlaku pieszego część naszej trasy pokrywała się ze szlakiem konnym (znakowane pomarańczowym kołem na białym tle) – Polskie Towarzystwo Turystyki Konnej w Beskidach wytyczyło Transbeskidzki Szlak Konny wiodący od Brennej w Beskidzie Śląskim do leżącego na krańcu Bieszczad, na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego – Wołosatego. Jeden z jego etapów p.n. „Alaska” prowadzi poprzez Halę Boraczą ( 854 m n.p.m.), Lipowską ( 1324 m n.p.m.), Rysiankę ( 1322 m n.p.m.) na Halę Miziową ( 1330 m n.p.m.) i dalej do Stadniny Koni Huculskich „Fero” w Korbielowie, gdzie w zasadzie rozpoczynaliśmy naszą wędrówkę.
Po dotarciu na Halę Miziową, prócz sporej liczby turystów, poruszających się pieszo, spotkaliśmy też wiele osób uprawiających turystykę konną – zresztą na hali były już wszystkie konie ze stadniny Fero 🙂 Na Hali znajduje się Schronisko PTTK (1271 m n.p.m.).
Po odpoczynku ruszyliśmy wzdłuż słupów niedziałającej kolejki linowej, aby dojść do nieco niżej zlokalizowanej, czynnej kolejki krzesełkowej – Strugi-Szczawiny. Wędrówka zajęła nam około 20 minut, po czym około 10 kolejnych minut trwał zjazd na dół, w zasadzie tuż w pobliże drogi asfaltowej, prowadzącej do parkingu, gdzie zostawiliśmy samochód.
Cały wypad był bardzo przyjemny. Nawet nasza 4-letnia Hania, pomimo początkowego niezadowolenia, bardzo sprawnie wędrowała i przeszła blisko 8 kilometrów na piechotę! Gratulujemy dzielnej Hani i czekamy na kolejne wyprawy! Zapraszamy do galerii!
Leave A Reply